
Kwiecien juz mamy
...kwiecień już mamy,
wiosna jest już,
lecz co się stało?
powiedz nam, cóż?
wszędzie śniegiem zasypało,
zamiast wiosny – jest znów biało...
...zamiast kwiatków – płatki śniegu,
już nie słychać ptaków śpiewu...
słonko przebić się nie może,
chmur śniegowych całe morze...
...czyżby zima znów wróciła?
pory roku pomyliła?
wiosna piękna, lecz nieśmiała,
przegnać zimy nie umiała...
...lecz niedługo silna, młoda
stopi śniegi, będzie woda.
słonko walczyć jej pomoże,
ciepło musi być na dworze...

A ja już marzę o pięknej wiośnie.
Słońcu w oknie zamiast budzika,
gdy z blaskiem pierwszych promieni
zmęczenie i senność gdzieś znika.
Bardzo tęsknię za kolorami.
Dość już bieli mam i szarości,
pól pustych, dawno zoranych
traw suchych i drzew nagości.
Dość mam ciszy zastygłej
w tafli jezior i soplach lodu.
Wszechobecnego wokół bezruchu,
przenikliwego dla duszy chłodu.
Pragnę już dni cieplejszych,
Śpiewu ptaków przy rannej kawie,
bazi na wierzbie, kotów na płotach,
bieli stokrotek w zielonej trawie.
Chciałabym o zimie zapomnieć,
Niechaj zabiera swe suknie białe.
Pewnie za rok i tak tutaj wróci,
Dziś na pewno nie żałuję jej wcale
a ja tęsknie za wiosną...
Świt do mnie zagląda nieśmiałym promieniem,
światłem pragnie zmazać zimowe szarugi,
szybko zanikają wydłużone cienie,
ustępując miejsca bladozłotym smugom.
Jedną chwytam w dłonie, list do ciebie piszę,
najpiękniejszym słowem, wiosennym muśnięciem,
ustroję muzyką, wplotę w ranka ciszę,
ciepłem cię otulę zanim słońce wzejdzie.
Czy list mi się uda ? Smugą wiersz przesączam,
dodam świergot ptaków w miłosnych podnietach,
aby dzień dzisiejszy zalśnił pełnią słońca
przesyłam go tobie. Zwyczajna kobieta.
Zwiastuny
Wielu nadejście wiosny wieszczy
i opisuje moc symptomów,
a więc i ja z emocji dreszczem,
wyruszam rano z mego domu.
Wkoło rozglądam się ciekawie,
idąc powoli na zakupy,
na poszarzałej, zmiętej trawie,
jedyny akcent to psie kupy.
I czym tu można się zachwycać?
Wszędzie butelki, jakieś pety.
Kiedy tak brudno na ulicach,
do czego wiosna ma się śpieszyć?
Czas na zmiany
Chcę by już się ociepliło,
borykania mam dość z zimą.
Gdzie jest słońce? Czas na zmiany.
Wreszcie ściągnę swe barchany.
Czapka trochę rozciągnięta,
a ze skarpet wyszła pięta.
Garderobę bym zmieniła…
To Ty, z wiosną nabroiłaś?
Ile skarg jest i narzekań,
tylko drażnisz wciąż człowieka.
W kalendarzu kartką spadłaś,
a zawieją nas dopadłaś.
Jeszcze sypiesz białym z nieba,
już nam śniegu nie potrzeba.
Po jesieni przecież możesz,
straszyć wszystkich tęgim mrozem.
Teraz odpuść, idź za morze,
być niechcianą jest najgorzej.
W grudniu znowu cię przywitam,
a na razie z nami kwita...

|
|
 |
|